Morderstwo w Schull

23 grudnia 1996 roku w Schull, malutkim miasteczku na południowo-zachodnim wybrzeżu Irlandii, zostaje zamordowana Sophie Toscan du Plantier, 39-letnia żona znanego francuskiego producenta filmowego. Posiadłość ofiary mieści się na skalistym wybrzeżu, do najbliższego, jedynego sąsiada pani Toscan du Plantier miała kilkaset metrów. Nikt nic nie słyszał, nikt nic nie widział. Do czasu aż na lokalny posterunek zadzwonił anonimowy telefon…
Pewnie nigdy nie zwróciłbym uwagi na pięcioodcinkowy dokument, opowiadający o tej sprawie, gdyby nie fakt, że autorem tego dokumentu, zatytułowanego po prostu „Morderstwo w Schull” jest Jim Sheridan, jeden z najważniejszych irlandzkich reżyserów, autor dwóch ważnych dla mnie filmów („Moja lewa stopa” i „W imię ojca”).
Powiedzieć, że to nie jest łatwy w odbiorze film – to nic nie powiedzieć. Początkowo dlatego, że wydaje się, że Sheridan przesadza z egzaltacją i zbyt kiczowatym odtwarzaniem niektórych scen. Takie zaangażowanie może dziwić, zwłaszcza że Sheridan nigdy z małżeństwem du Plantier nie pracował. Powoli jednak staje się jasne, dlaczego to właśnie Sheridan zaangażował się na kilka dobrych lat w realizację tego dokumentu: sprawa morderstwa Sophie Toscan du Plantier przypomina bowiem sprawę Geralda Conlona, o którego losach irlandzki twórca opowiedział we „W imię ojca”. Tyle że w przeciwieństwie do tamtej fabuły – happy endu tu nie ma. „Morderstwo w Schull” jest rzeczywiście opowieścią o zbrodni, ale też o serii skandalicznych zaniechań, jakich dopuściła się irlandzka policja.
Gdzieś mimochodem to również portret psychologiczny człowieka oskarżonego o to zabójstwo. Sheridan bardzo precyzyjnie przedstawia dowody świadczące o tym, że Ian Bailey, pochodzący z Wielkiej Brytanii dziennikarz, popełnił tę okrutną zbrodnię – by następnie równie precyzyjnie te dowody obalić. A sam Bailey, intensywnie uczestniczący w tej opowieści, robi wszystko, żeby dwuznaczność swojego położenia podkreślić…
Ta opowieść wymaga cierpliwości. Trudno jednocześnie stwierdzić, że po seansie widz będzie usatysfakcjonowany. Tu nie ma mowy o satysfakcji, bo w gruncie rzeczy jest to bardzo gorzka historia nie o jednej zbrodni, a o dwóch. O morderstwie Bogu ducha winnej kobiety. I o grzechu zaniechania, który powoduje, że morderca Sophie Toscan du Plantier wciąż pozostaje na wolności. A czy jest nim Ian Bailey? To pytanie Sherdian pozostawia bez odpowiedzi.
I jeszcze jedno: miesiąc temu irlandzki odpowiednik „Archiwum X”, dedykowany do prób rozwiązania zagadek kryminalnych sprzed lat, ogłosił, że zamierza na nowo zbadać tę sprawę. Jednym z wnioskodawców był sam Ian Bailey. Nowych dowodów nie ma, wezwano, by zgłaszali się świadkowie. To bardzo gorzka puenta bardzo przykrego, ale fascynującego filmu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *